wtorek, 28 lutego 2017

Drewniane budowle

Przeglądałam ostatnio ciekawe zabytki i okolice, w które warto pojechać. Zwykle robię tak na początku roku przygotowując plany wyjazdowe na wolne weekendy. W tym roku zabrałam się m.in. za zabytki wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, które znajdują się w kraju. Część z nich jest położona na tyle blisko mojego miejsca zamieszkania, że spokojnie można wybrać się w któryś słoneczny weekend i je osobiście "obcykać" :) Aż dziwne, że jeszcze nas tam nie było.


Przy okazji moją uwagę zwrócił materiał, z którego niektóre z tych zabytków zostały wykonane, a mianowicie drewno. Na Liście znajdują się m.in. XVII-wieczne kościoły pokoju w Świdnicy i Jaworze, drewniane kościoły w południowej Małopolsce (z których najstarszy pochodzi z 1388 r.) oraz cerkwie w Karpatach, które powstawały od XVI wieku. Przy okazji przypomniał mi się kościół Wang, który co prawda nie został wpisany na listę, ale również jest godny uwagi no i... drewniany. I teraz powiedzcie mi jak to możliwe, że te kościoły stoją tyle czasu, mimo że często służyły dodatkowo jako miejsca do obrony przed najazdami, a więc były narażone na spalenie? Tymczasem drewniane deski założone 10 lat temu przez mojego dewelopera i zaimpregnowane ciśnieniowo nowoczesnymi "doskonałymi" impregnatami do drewna zaczynają się sypać, odłazić, a w niektórych miejscach nawet gnić... Przecież i na jedne i na drugie tak samo pada światło słoneczne, deszcz, śnieg, tak samo smaga je wiatr. Trudno uznać, że "skład drewna" się zmienił. Wypada więc chyba wszystko zwalić na producenta impregnatów, bo to jedyna "zmienna".


Nawet niezabezpieczone niczym (a przynajmniej tak mi się zdaje) budynki i budowle w Biskupinie trzymają się lepiej niż nasze zabezpieczone. Może więc nie warto, stawiając płot, taras, podest, itd. inwestować dodatkowej kasy w różnego rodzaju mazidła niby-zabezpieczające i niby-przedłużające życie (co za okropna nazwa) drewnianym rzeczom trzymanym "pod chmurką".


Na marginesie zastanawiam się czy w domach wielorodzinnych nie ma przypadkiem obowiązku posiadania gaśnicy - znaczy zamontowania jej gdzieś na korytarzu. W biurowcach są, a u nas nie tylko żadna gaśnica nie wisi w widocznym miejscu, ale nawet nie wisi nigdzie informacja, gdzie można ją znaleźć... Ale to taka dygresja, pewnie trochę nie na temat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz