czwartek, 18 lutego 2016

Połowa lutego

No to się porobiło. Miało być w tym tygodniu przyjemne 11-15 stopni, a tu wczoraj rano mieliśmy mróz i śnieg sypiący w dzień. Co prawda dziś już go nie ma, bo dla odmiany pada deszcz, ale do zapowiadanej temperatury jeszcze daleko. Zresztą najwyraźniej nie tylko ja tę prognozę oglądałam, bo wczoraj wieczorem widziałam gościa spacerującego w polarze i krótkich spodenkach, no powiedzmy takich bermudach. I bynajmniej nie był to żaden jogger. W pogodzie najwyraźniej coś się pokręciło bo o ile w Hiszpanii i Algierii (!!!) spadło sporo śniegu, poprószyło też na Majorce, o tyle u nas jest łagodna i deszczowa, można by rzec śródziemnomorska zima, a ponoć do Czarnogóry zawitało lato !!! Zdaje się, że przy takich anomaliach grunt to mieć solidnie zbudowany dom, najlepiej z porządnymi roletami zewnętrznymi albo okiennicami na wypadek huraganów, postawiony na wzniesieniu, żeby uchronić go przed powodzią, dobrze ocieplony na wypadek mroźnej zimy i klimatyzowany na wypadek upalnego lata, bo choć teraz jest chłodniej, to w zeszłym roku przez 6 tygodni temperatura nie schodziła poniżej +30 stopni i zbliżała się do +40... I do tego zapas spożywki w domu, żeby nie trzeba było na bieżąco, w niesprzyjających warunkach zasuwać do sklepu. Czyli zdaje się najbezpieczniej jest w górach :) Najlepiej niezbyt wysokich, bo jednak społeczeństwo się rozleniwia i niekoniecznie chciałoby pokonywać co dzień zbyt dużo metrów wysokości względnej (o ile dobrze pamiętam nazewnictwo z geografii). Najodpowiedniejsze byłyby pewnie Sudety albo Bieszczady. Domki tam nie są jeszcze tak drogie jak w tatrzańskich kurortach albo w dużych miastach, a bezpieczeństwo i świeże powietrze mogą okazać się bezcenne :) A propos wczoraj dostałam maila z propozycją zakupu działki (niezabudowanej zresztą) w jednym z parków narodowych. Czy jest w ogóle ktoś kto takie działki kupuje? Przecież tam nic nie można robić, a posiadanie działki dla samego posiadania to nie najlepszy biznes... Żeby choć domek letniskowy dało się postawić...


Ostatnio hitem w naszym jadłospisie są gulasze "na sposób włoski", choć nie wiem czy jest to sposób znany we Włoszech, czy jest tak jak z pierogami ruskimi czy fasolką po bretońsku. Tak czy inaczej dodaję do gulaszu oliwki, rozmaryn, bazylię i pomidory; czasem też cukinię albo bakłażana. I jest pycha, polecam, bez względu na rodzaj mięsa, z którego jest robiony gulasz. Z kolei hitem na słodko są serniki. Inne ciasta "niedojedzone" lądują w koszu, serniki znikają jak tylko wystygną. I to całymi blachami :) A lato coraz bliżej i takie obżeranie się nie powinno już mieć miejsca, zwłaszcza, że post to dobry moment i dobry pretekst, żeby zrzucić zimowy tłuszczyk. Kto wie, być może i taki był jeden z celów jego ustanowienia...


Połowa lutego... Wyraźnie dłuższy dzień. Lepiej się wstaje i przyjemniej jest popołudniu :)