czwartek, 12 stycznia 2017

Wczoraj

Wczoraj wieczorem mieliśmy niezłą zadymkę, a po niej świat wyglądał po prostu przepięknie. Było tak jasno, czyściutko i przytulnie... Stwierdziłam, że dzieciaki w końcu pobawią się na śniegu, bo ostatnio tylko brudziły rękawiczki zgarniając z ziemi cienkie warstewki śniegu. Dziś rano, kiedy zadzwonił budzik, a więc gdy było jeszcze ciemno, usłyszałam kapanie i już wiedziałam, że jednak nie będzie śnieżnych zabaw. Większość śniegu spłynęła zanim wstałam, a do tej pory niemal cały już stopniał. I tyle by było tego straszenia śnieżycami i zaspami.


Nadal tkwię w uzależnieniu od herbaty. Moje ostatnie odkrycia to herbata o wdzięcznej nazwie "Laponia", truskawkowo - śmietankowa (albo na odwrót) i rozgrzewająca masala czaj. Smakują przepysznie, a pachną... przecudownie :)


Przez ostatni miesiąc suszyłam rodzinie głowę, żebyśmy wybrali się zimą nad morze, ale dziś oglądając zdjęcia z nadmorskiego krajobrazu po sztormach, stwierdziłam, że to jednak nie był dobry pomysł i dobrze, że nie chcieli. Wcześniej myślałam o Mielnie, gdzie zawsze była piękna, szeroka plaża... I wychodzi na to, że była... Do lata pewnie się uspokoi, ale teraz nie bardzo jest gdzie spacerować.


Do moich uzależnień dorzucam muzykę. Dostałam pod choinkę kilka płyt, nad którymi już dawno się zastanawiałam i po prostu nie mogę przestać ich słuchać. Nastawiam na zmianę, co przyznaję - jest niezwykle przyjemne - ale też spowalnia moją pracę tam gdzie wymagana jest koncentracja. Coś za coś :) Póki co stawiam na przyjemności, choć wcześniej czy później przyjdzie ten moment, kiedy wszystko wyłączę i nadgonię zaległości. Ale to później :)