piątek, 20 listopada 2015

Wietrznie

Ależ ostatnio u nas wiało... Myślałam, że mi szyby powybija. Aż cud, że starych drzew, które rosną w pobliżu nie poprzewracało. Swoją drogą dziwię się mieszkańcom, że nie pozwalają ich wyciąć. Jak się poprzewracają i nie daj Bóg komuś krzywdę zrobią, to będzie chryja pt. "dlaczego takie stare drzewa się trzyma". Mogliby posadzić w to miejsce mniejsze, młodsze. Zasadniczo kwestia drzew w naszym pięknym państwie jest dla mnie nieco dziwna. Oczywiście jestem za tym, żeby było ich jak najwięcej, ale nakładanie drakońskich kar na ludzi, u których na ogrodzie rośnie drzewo, często posadzone przez tych ludzi i którzy je chcą wyciąć i posadzić w ich miejsce coś mniejszego czy po prostu młodszego, jest zbytnią ingerencją we własność prywatną. Podobnie dziwi mnie sadzenie i nie wycinanie drzew rosnących tuż przy drogach (zwłaszcza tych bardzo wąskich). Ja bym tam posadziła krzaki, bo w razie wypadku lepiej zamortyzują i wyhamują samochód, a w zimie będą zapobiegały nawiewaniu śniegu (jeśli akurat się pojawi).


A wracając do tematu: wiało u nas ostatnio i pozostawiło mnóstwo śmieci porozrzucanych po okolicy. Pewnie wiele osób zapomniało zabezpieczyć ogródki i balkony i tym sposobem pozbyło się kilku rzeczy.

wtorek, 17 listopada 2015

Ostatnio

Rozwijam moje hobby, o którym pisałam wcześniej :) Jak to już bywa, zakupy dają wielką radość (nie, to nie to hobby, chodzi mi o rysowanie :) ) Kupiłam sobie więc szkicownik do rysowania, o którego istnieniu nie miałam wcześniej pojęcia - taki z lekko szorstkimi kartkami, przypominającymi trochę papier czerpany. Kupiłam też ołówki, o których istnieniu też nie miałam pojęcia, bo moja wiedza o ołówkach ograniczała się do HB i B na matematykę i technikę, a teraz mam skalę od 8B do 2H. Ileż to rzeczy człowiek nie wie :) Próbuję się póki co w prostych rysunkach z zastosowaniem linii pomocniczych, bo okrutnie mi proporcje uciekają. Co prawda pocieszają mnie twierdzeniem, że wielu wybitnych artystów (a przynajmniej "drogich") w nosie miało proporcje, ale ja chcę rysować w sposób klasyczny, czyli tak jak widzę. Na trzeźwo - dodajmy jeszcze.


Wczoraj mieliśmy gości. Wpadła do nas koleżanka z mężem i dziećmi. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, pośmialiśmy się, powspominaliśmy, bo dość dawno się nie widzieliśmy. Ostatnio przypadkiem wpadłyśmy na siebie w markecie, a że nie jestem zwolenniczką podtrzymywania znajomości na FB, tylko wolę w realu, więc ją zaprosiłam. Okazało się, że u nich sporo zmian od kiedy się ostatnio widziałyśmy. U nas zresztą też, bo to było tuż po naszych ślubach i obie nie byłyśmy jeszcze dzieciate. Również w międzyczasie, zmarli jej rodzice, niestety w dość młodym jeszcze wieku. Myślałam, że wróciła do starego mieszkania, ale okazało się, że nie, że przyjechali tu tylko na chwilę, żeby odświeżyć mieszkanie, zrobić porządek i je wynająć. I tu pojawił się problem, bo boją się wynajmować "normalnym ludziom". Po zmianie dowodów osobistych w zasadzie nawet nie wiadomo gdzie dana osoba jest zameldowana, skąd pochodzi i w razie np późniejszych sporów sądowych, gdzie wysłać pozew. Bo zgodnie z przepisami trzeba go wysłać na adres zamieszkania, ale z obecnych dokumentów nie można się dowiedzieć gdzie ten adres jest. Rzecz więc się stała bardzo ryzykowna. Nie wiem jak jest to załatwiane z wyborami, ale naszym zdaniem zlikwidowanie obowiązku meldunkowego to nie był mądry pomysł. Kiedyś wszystko było dokładnie opisane i przynajmniej człowiek wiedział z kim rozmawia. Nawet jak był jakiś obcokrajowiec to musiał mieć przy sobie tłumaczenia przysięgłe dokumentów. A teraz... W każdym bądź razie doszli do wniosku, że przygotują mieszkanie na cacy i wynajmą je firmie. Na szczęście miasto jest duże i sporo firm wynajmuje mieszkania dla swoich menedżerów, zarządów czy innych lepiej płatnych pracowników. Warunek jest tylko taki, żeby była dobra lokalizacja i przyzwoity standard. Lokalizację mają wręcz świetną. A standard też był, z tego co pamiętam, choć jej rodzice lubowali się w starych meblach, wręcz zabytkowych. Teraz te meble zabrali do siebie, a wstawiają nowe, nowoczesne, choć tak naprawdę nie umywające się do tamtych, meble z płyty. No ale takie standardy teraz mamy. Ciekawe kiedy uda nam się spotkać znowu (mieszkają ponad 200 km od nas). Co prawda umówiliśmy się na re-wizytę, ale biorąc pod uwagę to, że wcześniej też sobie obiecywałyśmy podtrzymywać kontakt, przyszłość pokaże jak to będzie.


A tymczasem za oknem kolejny późnojesienny dzień: pochmurny i dżdżysty, choć dość ciepły. Ciekawe jaka będzie zima. Czytałam sprzeczne prognozy i o mroźnej i śnieżnej, i o łagodnej i ciepłej. Ach ci spece od prognoz...

piątek, 13 listopada 2015

Legginsy

Legginsy to dość drażliwy temat. Osobiście rzadko kiedy je noszę, bo jakoś nie czuję się w nich zbyt dobrze - jak jest ciepło, to mi w nich za ciepło, a jak zimno, to wieje po nogach. Ale nie przeczę, od czasu do czasu ubiorę, zwłaszcza gdy ćwiczę, jeżdżę na rowerze albo do dłuższej ciepłej tuniki. 

Są jednak dziewczyny, które lubią na co dzień nosić tę garderobę. W internecie i w dyskusjach w babskim towarzystwie zwykle dzieli się je na dwie kategorie: 1. te chude - które powinny je nosić i 2. te grube - które nie powinny. A ja mam inne zdanie: powinny je nosić te osoby, które się w nich dobrze czują. I już mówię dlaczego. 

Byłam wczoraj na zakupach po spodnie i bieliznę, a zatem w miejscach, gdzie kupuje się m.in. spodnie rurki i legginsy. Zeszło mi na tym sporo czasu, bo jak zwykle ciężko mi się było zdecydować i coś dopasować. A że byłam z kumpelą, która też się sporo namierzyła, więc spędziłam sporo czasu w przymierzalniach. Widziałam więc sporo dziewczyn mierzących wąskie spodnie i różne legginsy. I też podzieliłam je na dwie grupy, choć nieco inne: 1. zadąsane i 2. zadowolone. O dziwo, te zadąsane to zwykle dziewczyny szczupłe lub tzw. normalne, które oglądały się z wszystkich stron ze skwaszoną miną i generalnie były chyba bardzo religijne, bo wzywały co chwilę na pomoc Boga, narzekając jak wyglądają, jakie są grube, jakie mają grube uda, d..ę, biodra i brzuch. 

Druga grupa to dziewczyny zadowolone i... w większości takie "przy kości", które uśmiechały się do lustra, zachwalały jak fajnie ściskają i wyszczuplają. Mówcie sobie co chcecie, ale moim zdaniem każde ubranie, także legginsy bardziej pasują uśmiechniętym, zadowolonym osobom niż fochniętym. Wolę więc widzieć grubszą osobę w legginsach (niż w jeszcze bardziej pogrubiających szerokich ciuchach), aniżeli skwaszonego chudzelca :)

wtorek, 3 listopada 2015

Nowe hobby

Znalazłam sobie nowe hobby na okres jesienno - zimowo - wiosenny. Będę rysować :) Inspiracją były książki do plastyki chłopaków, które zostały i obecne. Na pierwszy rzut oka wygląda to nie trudno i osiągalnie. A na drugi to się okaże, bo muszę kupić sobie jakieś przyzwoite ołówki, bo w moim przyborniku póki co są tylko ołówki z IKEA ;) a one nie bardzo się nadają. Wielką artystką raczej nie zostanę, ale zawsze to będzie coś innego, jakieś oderwanie od pracy i zajęć domowych.