Postanowiłam więcej czasu spędzać w plenerze. W maju oddałam rower do serwisu. Panowie wymienili mi kilka części, coś tam wyregulowali i teraz tak dobrze mi się na nim jeździ, że wybieram się na przejażdżki niemal każdego dnia, gdy pogoda na to pozwala. Darowałam sobie wypady w najbardziej gorące dni, bo to żadna przyjemność. Jednak wieczory są teraz tak długie i tak sprzyjają aktywności, że szkoda byłoby ją odkładać na niepewną przyszłość.
Zresztą zobaczcie sami i powiedzcie, czy takie widoki nie zachęcają do wypadów za miasto:
Mam ten komfort, że mieszkam na obrzeżach, więc w miarę szybko mogę dojechać w takie miejsca. To akurat pole obsiane nagietkiem i - prawdopodobnie - pozostałości po marchewce, ale tę kwestię oceniały dwie botaniczne laiczki, więc możemy się mylić ;)