No to siedzę sobie na urlopie w ciepłym swetrze, dresowych spodniach i grubych skarpetach. I choć w pięknych okolicznościach przyrody, to zimno, kurcze. Wczoraj padało. Było gastronomicznie. Dziś wieje. Ale nie będę narzekać, żeby znowu nie zaczęło padać. Nie pamiętam takiej pogody w czasie sierpniowego wyjazdu... Zawsze jakoś tak cieplej bywało.
Już postanowiłam, że w przyszłym roku wyjeżdżam w cieplejsze rejony Europy. Nie będę ryzykować.
A tymczasem mam nadzieję, że ziemia obeschnie i da się jutro pojeździć na rowerach, bo zdecydowaliśmy się na agroturystykę w miejscu atrakcyjnym rowerowo. No i skoro już te bicykle tu przywieźliśmy to chciałoby się je wykorzystać w pełni.
Poza tym ok, tylko trzeba uważać na kleszcze, bo okazuje się, że strasznie się rozpleniły...
No, to pozdrowienia z lubuskiego :)