środa, 28 października 2015

Zajęcie na sobotę

W sobotę będę miała sporo zajęć, bo poza standardowym oprzątnięciem domu, trzeba będzie przygotować chłopaków do Halloween. Niby święto nie nasze, ale spróbuj odmówić dzieciakom przebieranek i chodzenia po słodkie łupy :) Będę musiała przygotować także udekorowaną paterę ze słodyczami dla tych, którzy nas będą odwiedzać. Tradycyjnie zrobię pachnący lampion z dyni, taki tylko na jeden dzień, żeby się nie zepsuła, bo później będzie z niej pyszna zupa i sernik :) Chcę też udekorować wejściówkę "strasznymi" balonami i plastikowymi robalami, które kiedyś zbierali chłopcy, a teraz leżą. Nawet jeśli jakiś dzieciak weźmie sobie je na pamiątkę, nie będą rozpaczać i będzie mniej rzeczy walających się po kątach. W zeszłym roku w okresie około zaduszkowym byliśmy w Burger Kingu. Mieli świetnie udekorowany lokal pajęczynami i pająkami. Szukałam takiej tkaniny (nitkowatej, pajęczynowatej), ale nie znalazłam. Wyciągnę też i odkurzę (choć może takie przykurzone mają lepszy "klimat") lampiony robione przez chłopców dwa lata temu, z którymi chodzili po słodycze. Może ta cała szopka nie wszystkim się podoba, ale ja uważam, że jesteśmy zasadniczo smutnym społeczeństwem, więc każdy powód do zabawy jest dobry. Tym bardziej, że w żaden sposób nie koliduje to, ani nie kłóci się z i tak obchodzonym powszechnie świętem Wszystkich Świętych, a daje wiele emocji i radości dzieciom i rodzicom przy tej krzątaninie też. Co prawda mój Miły mówi, że jemu większą radość daje jakaś fajna rozgrzewająca bielizna nocna o tej porze roku, niekoniecznie w sensie: ciepła, ale to również da się pogodzić :) Muszę też wybrać się na zakupy łakoci i dobrze je schować, żeby nie "wyparowały" do soboty :) Na szczęście porządki na cmentarzu mamy zrobione, więc przynajmniej ten punkt obowiązkowych zajęć mogłam już wykreślić.


Mam nadzieję, że kolejnym radosnym świętem będzie Dzień Niepodległości, że przestanie on być tak patetyczny, a przede wszystkim przestanie być powodem do rozrób, że będzie można wyjść do miasta, posiedzieć w kawiarni, pospacerować, ba może nawet wybrać się na marsz bez obawy o własne zdrowie.

poniedziałek, 12 października 2015

Pierwszy powiew zimy

Wcześnie, wcześnie, bardzo wcześnie w tym roku mamy pierwsze oznaki zimy. I to oznaki poważne, bo mróz i śnieg na południu. A idę o zakład, że większość kierowców jeszcze na letnich oponach jeździ i planowało je zmienić przed Wszystkimi Świętymi (w najlepszym razie). Tata mówił, że jak był w wojsku to zasadą było zmienianie przed pierwszym październikiem. Nie wiem jak jest teraz w wojsku, ale cywile najwyraźniej zaniedbują zmianę. Przez co i tym na zimówkach strach zagląda w oczy jak muszą się z kimś minąć i z napięciem obserwują w lusterku co wyprawia ten "z tyłu". I nie pierwszyzna to, bo tak jest zawsze gdy poprószy albo przymrozi w październiku albo w listopadzie; choć i w grudniu się zdarzają maruderzy.


Tak czy inaczej warto odnotować, że w nocy z 11 na 12 października, w trakcie obowiązywania czasu letniego, pojawiła się nam zima. Szczęście, że na chwilę i już pocieszają ociepleniem pod koniec tygodnia, ale w duże upały nie wierzę, bo my z południa, więc jak śnieg w górach spadł, to i tu będzie zaciągało chłodniejsze powietrze.

piątek, 2 października 2015

W październiku

Wczoraj wróciłam późno i od razu poczułam jesień. Poczułam w sensie dosłownym, bo sąsiedzi, którzy palą węglem, drewnem, paletami czy czymś takim, uruchomili swoje ogrzewanie i zakopcili całe osiedle. Ciekawe czy chociaż kominy wyczyścili przed sezonem. No chyba, że ktoś jakieś śmieci palił, jak w zeszłym roku, kiedy to jednemu z sąsiadów zapalił się komin i musieli wzywać straż pożarną. Przy okazji zakopcili całe osiedle.


Na drogach też trzeba bardziej uważać, zwłaszcza za miastem i na małych osiedlach, bo i mgły lubią się pojawić i ludziska liście palą, więc można wpaść w zasłonę dymną.


Pojawiły się też pierwsze nocne i "nadranne" przymrozki. I znowu dylemat jak się ubrać, bo rano temperatura niewiele powyżej zera, a w dzień około 20... Tak to bywa w październiku. I tak dobrze, że jeszcze jest zielono - kolorowo i że jeszcze cały miesiąc do najbardziej depresyjnego miesiąca - listopada.