czwartek, 4 maja 2017

Na majówce

Tegoroczna majówka może nie bije rekordów ciepła, ale tragedii też nie ma. Zresztą to, że nie jest upalnie sprzyja aktywności :) Byleby nie padało. Reszta to kwestia lżejszych lub cięższych ciuchów.


Dziś początek matur, mimo że kasztany - przynajmniej u nas - jeszcze nie kwitną. Oj, pisało się swego czasu wielkie wypracowanie. I w dodatku złamało się zasadę, żeby się nie wracać, bo się zapomniało zapasowego długopisu :) Ale wszystko poszło dobrze. Piąteczka była, czego również życzę tegorocznym maturzystom :)


Siedzieliśmy sobie ostatnio u rodziców i wspominaliśmy "stare czasy" przejawiające się w takich przedmiotach jak: gumy balonowe Donald (pewnie strasznie niezdrowe, ale kto wtedy na to patrzył), oranżady w woreczkach i w proszku (uwaga jak wyżej) - farbowało toto język, ale kto by się tym przejmował. Ostatecznie to było coś innego niż babciny kompot. No i były jeszcze gumy papierosy (w dzisiejszych czasach pewnie nie do pomyślenia takie uczenie młodocianych), a dla dorosłych papierosy bez filtrów. Do dziś pamiętam jak dziadek wydłubywał sobie tytoń z zębów, albo w ogóle zwijał sam, bo twierdził, że kupne, które robiły jakieś maszyny do papierosów za bardzo siekają tytoń i w ogóle źle to robią. Później wyciągnęliśmy stare zdjęcia i śmialiśmy się też z mody - czyli tego co się udało zdobyć, bez względu na rozmiar. Tragedia jakaś, ale człowiek chodził dumny jak paw :)


Tak sobie myślę, że to, czego mi dziś brakuje to zwyczaj palenia ognisk i pieczenia kiełbasek na patyku. To była zabawa. Nie to co dzisiejsze grille. I smak inny i człowiek się tak nie opychał, bo upieczenie kiełbaski trochę zajmowało, a poza tym większość piekła je pojedynczo. No i ta atmosfera...


A na koniec jeszcze podzielę się z Wami moim spostrzeżeniem. Kiedyś dzieciaki wolały spędzać czas na dworze, a siedzenie w domu było karą. Dziś jest na odwrót. Co ciekawe, do dziś jest tak samo, to znaczy na ścieżkach rowerowych znacznie częściej można spotkać dorosłych na rowerach czy rolkach (wychowanych na dworze) niż dzieci czy młodzież. Wniosek: każdy kto ma dziecko siedzące w domu, powinien je wyganiać jak najczęściej na dwór, bo jak mu się tak utrwali w dzieciństwie, to i zostanie na później (o czym mówi też mądrość ludowa: "czym skorupka...", "czego się Jaś..."). I z otyłością będzie jeszcze większy problem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz