piątek, 2 października 2015

W październiku

Wczoraj wróciłam późno i od razu poczułam jesień. Poczułam w sensie dosłownym, bo sąsiedzi, którzy palą węglem, drewnem, paletami czy czymś takim, uruchomili swoje ogrzewanie i zakopcili całe osiedle. Ciekawe czy chociaż kominy wyczyścili przed sezonem. No chyba, że ktoś jakieś śmieci palił, jak w zeszłym roku, kiedy to jednemu z sąsiadów zapalił się komin i musieli wzywać straż pożarną. Przy okazji zakopcili całe osiedle.


Na drogach też trzeba bardziej uważać, zwłaszcza za miastem i na małych osiedlach, bo i mgły lubią się pojawić i ludziska liście palą, więc można wpaść w zasłonę dymną.


Pojawiły się też pierwsze nocne i "nadranne" przymrozki. I znowu dylemat jak się ubrać, bo rano temperatura niewiele powyżej zera, a w dzień około 20... Tak to bywa w październiku. I tak dobrze, że jeszcze jest zielono - kolorowo i że jeszcze cały miesiąc do najbardziej depresyjnego miesiąca - listopada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz