wtorek, 17 listopada 2015

Ostatnio

Rozwijam moje hobby, o którym pisałam wcześniej :) Jak to już bywa, zakupy dają wielką radość (nie, to nie to hobby, chodzi mi o rysowanie :) ) Kupiłam sobie więc szkicownik do rysowania, o którego istnieniu nie miałam wcześniej pojęcia - taki z lekko szorstkimi kartkami, przypominającymi trochę papier czerpany. Kupiłam też ołówki, o których istnieniu też nie miałam pojęcia, bo moja wiedza o ołówkach ograniczała się do HB i B na matematykę i technikę, a teraz mam skalę od 8B do 2H. Ileż to rzeczy człowiek nie wie :) Próbuję się póki co w prostych rysunkach z zastosowaniem linii pomocniczych, bo okrutnie mi proporcje uciekają. Co prawda pocieszają mnie twierdzeniem, że wielu wybitnych artystów (a przynajmniej "drogich") w nosie miało proporcje, ale ja chcę rysować w sposób klasyczny, czyli tak jak widzę. Na trzeźwo - dodajmy jeszcze.


Wczoraj mieliśmy gości. Wpadła do nas koleżanka z mężem i dziećmi. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, pośmialiśmy się, powspominaliśmy, bo dość dawno się nie widzieliśmy. Ostatnio przypadkiem wpadłyśmy na siebie w markecie, a że nie jestem zwolenniczką podtrzymywania znajomości na FB, tylko wolę w realu, więc ją zaprosiłam. Okazało się, że u nich sporo zmian od kiedy się ostatnio widziałyśmy. U nas zresztą też, bo to było tuż po naszych ślubach i obie nie byłyśmy jeszcze dzieciate. Również w międzyczasie, zmarli jej rodzice, niestety w dość młodym jeszcze wieku. Myślałam, że wróciła do starego mieszkania, ale okazało się, że nie, że przyjechali tu tylko na chwilę, żeby odświeżyć mieszkanie, zrobić porządek i je wynająć. I tu pojawił się problem, bo boją się wynajmować "normalnym ludziom". Po zmianie dowodów osobistych w zasadzie nawet nie wiadomo gdzie dana osoba jest zameldowana, skąd pochodzi i w razie np późniejszych sporów sądowych, gdzie wysłać pozew. Bo zgodnie z przepisami trzeba go wysłać na adres zamieszkania, ale z obecnych dokumentów nie można się dowiedzieć gdzie ten adres jest. Rzecz więc się stała bardzo ryzykowna. Nie wiem jak jest to załatwiane z wyborami, ale naszym zdaniem zlikwidowanie obowiązku meldunkowego to nie był mądry pomysł. Kiedyś wszystko było dokładnie opisane i przynajmniej człowiek wiedział z kim rozmawia. Nawet jak był jakiś obcokrajowiec to musiał mieć przy sobie tłumaczenia przysięgłe dokumentów. A teraz... W każdym bądź razie doszli do wniosku, że przygotują mieszkanie na cacy i wynajmą je firmie. Na szczęście miasto jest duże i sporo firm wynajmuje mieszkania dla swoich menedżerów, zarządów czy innych lepiej płatnych pracowników. Warunek jest tylko taki, żeby była dobra lokalizacja i przyzwoity standard. Lokalizację mają wręcz świetną. A standard też był, z tego co pamiętam, choć jej rodzice lubowali się w starych meblach, wręcz zabytkowych. Teraz te meble zabrali do siebie, a wstawiają nowe, nowoczesne, choć tak naprawdę nie umywające się do tamtych, meble z płyty. No ale takie standardy teraz mamy. Ciekawe kiedy uda nam się spotkać znowu (mieszkają ponad 200 km od nas). Co prawda umówiliśmy się na re-wizytę, ale biorąc pod uwagę to, że wcześniej też sobie obiecywałyśmy podtrzymywać kontakt, przyszłość pokaże jak to będzie.


A tymczasem za oknem kolejny późnojesienny dzień: pochmurny i dżdżysty, choć dość ciepły. Ciekawe jaka będzie zima. Czytałam sprzeczne prognozy i o mroźnej i śnieżnej, i o łagodnej i ciepłej. Ach ci spece od prognoz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz